Wstąp do Mrocznej Akademii...
Siedział na podłodze, pod oknem.
Co robił?
Co chwilę ciął szkłem swoją rękę, a widok krwi dawał mu tępą satysfakcję, że wciąż należy do tego świata.
Z każdą chwila tracił coraz więcej krwi, a ta krew tworzyła małe kałuże na podłodze. W każdej chwili rany mogły się zaleczyć... ale nie chciał tego.
Offline
- Krew.. Czuję krew.- czy zabłysły na czerwono, wyskoczyła z szafy. Zatrzymała się przed pokojem. Otworzyła drzwi.
- Ah... Czułam krew.. Ale nie wiedziałam ze jesteś aż takim debilem. Chodź łamago- wzięła go za ubranie i ciągła przez pół domu. Służba się na nią dziwnie patrzyła- Nie macie nic innego do roboty?!- wrzeszczała na wszystkich. Wygoniła wszystkich z kuchni i rzuciła Tadashim.
- CO TY WYPRAWIASZ?! Myślałam że taki nie jesteś ale nie mam wyboru- uderzyła go z całej siły w twarz.- Przykro mi... Jeśli chcesz od nowa odzyskać moje zachowanie musisz się zmienić masz na to.... hmmm... dwa dni, inaczej nikogo z moich bliskich i mnie nie zobaczysz. Pozdrowienia.- posłała Tadshiemu buziaka i uciekła do pokoju. Schowała się do łazienki.
Offline
Rzuciła nim o ścianę w salonie. Nawet się nie opierał.
Gdy wyciągnęła go z pokoju, wytrąciła mu z dłoni kawałek szyby. Jego ręką nadal krwawiła, ciemnymi strużkami spływała na podłogę.
Gdy poczuł strzał w twarz, cofnął się aż pod ścianę, zaciskając powieki.
- Mnie też jest przykro... Doku...
Offline
- Nic i tak nie zrobisz! Ja ciebie znam, aż za bardzo- krzyknęła do Tadashiego z piętra- Pamiętaj! dwa dni!- przypominała
Offline
- Tak! - krzyknął. - Nic nie zrobię!
Zacisnął pięści.
- Nie potrzebuję ani ciebie, ani ojca! - wrzasnął wściekle. - Nie potrzebuję nikogo!
Po chwili już go nie było.
z.t
Offline
- Jeszcze zobaczymy...- usłyszała otwieraną furtkę- kto to?!- zapytała siebie samą patrząc przez zbitą szybę.
- Czyżby... HAROCHI!- uradowana zbiegła do brata, uściskała go najmocniej jak tylko mogła. Choć sięgała mu ledwo do piersi nigdy nie powiedział że jest niska.
- Spokojnie, spokojnie. Przyjechaliśmy tu po ciebie.- wytłumaczył
- Jak to po mnie?- zapytała
- Łowcy polują na mnie i na ciebie..- powiedział przytulając siostrę..- a tak w ogóle.. CO TY ZROBIŁAŚ Z WŁOSAMI?!- krzyknął do niej
- Wiem, głupi pomysł ale uważam że bardzo mi pasuje ten kolor.- wytłumaczyła bratu żeby się nie złościł.
- Mogę się chociaż pożegnać... albo zostań na dwa dni bo...- nie miała zamiaru tego mówić Harochiemu
- BO?!- Zapytał szorstko
- Bo... PamiętaszTadashiego?- powiedziała szybko
- Taak.. a bo co?- zapytał ździwiony
- Dałammudwadniżebyprzemyślałswojezachowanieiwogóle..- znowu zaczęła przyśpieszać ale brat rozumiał co mówi
- Aha... i myślisz ze się poprawi?- zaśmiał się- powodzenia. Idź się pakować, zaraz wyjeżdżamy.
- Ah... no dobrze- pobiegła do swojego pokoju i po chwili była już ze wszystkimi walizkami.
- Chodź nasz samochód czeka przed Akademią Cross- wyjaśnił... znowu
z.t
Offline
Wbiegli do domu zatrzaskując za sobą drzwi.
- Co się stało?- zapytał jeden ze służących.
- Nie twoja sprawa- odpowiedział mu Harochi
- Chodź na górę- zaproponowała
Po chwili już byli w jej byłym "TYM CZASOWYM" pokoju.
Ja pójdę do toalety ty rób co chcesz- powiedziała bratu..
Przebrana i uczesana w dwa warkocze skoczyła na łóżko rozmyślając... jej brata nie było.
Offline
- Harochi! chodź idziemy się przejść w bardziej bezpieczne miejsce!- zawołała do brata. Ten był już przebrany w niebieski t-shirt i czarne spodnie.
- Okej..- odpowiedział bez większego entuzjazmu.
z.t
Offline
Wbiegła do domu jak natarczywa, zaczęła się pakować bo i tak musiała uciekać. Wyciągnęła z szuflady wspólne zdjęcie z dzieciństwa.
- Wtedy potrafiliśmy być dobrymi przyjaciółmi...- powiedziała z łzami w oczach, po chwili już płakała.
Offline
Jej oczy były już spuchnięte, robiła się senna w końcu zasnęła. Obudziła się rano.. Pełno osób kręciło się po pokoju.
- Co tu się dzieje?!- krzyczała, wszyscy się jej wystraszyła ponieważ z rana wygląda jak czarownica.
- Wyjeżdżamy do domu- powiedział jej brat
- Teraz? Już? Muszę się uczesać, umyć i ubrać.- powiedziała przerażona
- Te potrzebne rzeczy zostawiłem ci na wierzchu- oznajmił
- Dobrze...
- Możesz jeszcze trochę odpocząć, wyjeżdżamy jutro.- chciał rozweselić siostrę.
- Dobrze.. ale.. TERAZ WSZYSCY WYNOCHA!- krzyknęła, ludzie uciekli z krzykiem. Zasnęła.
Offline
- Wstawaj śpiąca królewno!- budził ją brat
- Która godzina?-zapytała
- Z tego co wiem to piąta rano.- uśmiechał się
- Oszalałeś?! Co tak szybko?- krzyczała na brata
- Ciszej... Ojciec już cię wypisał z akademii.. Czeka na nas- poganiał ją
- Mhm.. Dobrze wiedzieć.- nie wykazywała żadnego entuzjazmu
- No to raz, dwa ubieraj się..- poganiał ją coraz bardziej
- No czekaj muszę znaleźć ub...- brat podstawił jej sukienkę- Dziękuję- uśmiechnęła się do brata
- Nie ma za co. Czekam na dole.- oznajmił
Ubrała granatowe zakolanówki, czarne półbuty i Czarną sukienkę z granatową kokardą. Włosy upięła w wysokiego kucyka. Zeszła na dół.
- Nigdy bym nie pomyślał że możesz aż tak ładnie wyglądać w sukience.- pochlebiał jej
- Dziękuję- zawstydziła się
- Dosyć dzieci, musimy się streszczać- poganiał ojciec tym razem nie było mu do żartów
- Okej...- ich głosy były tak ponure że ojciec aż zbladł.
Wyszli z willi.
z.t
Offline
Wskoczył przez okno do pokoju Chizoru. Chłopiec spał. Nic dziwnego, w końcu był środek nocy...
Na głowie wciąż miał kaptur, a jego oczy błyszczały szkarłatem.
Usiadł na brzegu jego łóżka i spojrzał na brata z wyrzutem.
Chizoru drgnął niespokojnie i otworzył oczy. Usiadł i spojrzał nieco przestraszonym wzrokiem na niego.
- Tada... shi...? - przetarł oczy dłońmi.
- Chizoru... - przytulił chłopca do siebie.
- Co ci się stało? Tata jest na ciebie bardzo zły... bardzo zły - chłopiec miał w oczach łzy. - I.. i mówił, że... że łowcy... polują... na... na ciebie polują... braciszku... boję się... - przytulił go mocno do siebie.
- Cicho, Chizoru... - zamknął oczy. - Tobie nic nie grozi... ale... właśnie dlatego muszę zniknąć... być może... już nigdy mnie nie zobaczysz...
- C-co? Ale... jak to? Co ty opowiadasz?!
- Ćśśśśśśśś... nie krzycz... - przyłożył mu palec do ust.
- Tadashi...
Wstał i podszedł do okna.
- Nie mów nikomu, że tu byłem.
- Ale Tadashi!
- Przepraszam, Chizoru - stanął na parapecie. - Nigdy nie myślałem, ze może tak wyjść. Przykro mi...
z.t
Offline