Wstąp do Mrocznej Akademii...
Niewielka willa w lesie kawałek od Akademii Cross. Mieszka w niej Chizoru Katsuko, Tadashi i Hachiku oraz kilka innych wampirów, robiących za służbę.
Offline
- Tadashi!
Ledwo przeszedł przez próg, a już jego nogi objął ssiedmioletni chłopak. Nie sięgał mu nawet do pasa.
- Chizoru... - pogłaskał go po czarnych włosach.
Hachiku i Chizoru mieli czarne włosy. Tylko jego były jasne.
- Puść... mnie... przewrócę się - uśmiechnął się.
Offline
Siedział z bratem na sofie. Chłopiec wpatrywał się w niego głęboko zielonymi oczami.
- Dlaczego Hachiku nie przyszła? Dlaczego? - zapytał Chizoru.
- Nie mogła... ma dużo zajęć. Więcej niż ja...
Nie prawda!
- Ale ty przyszedłeś... - chłopiec przytulił się do niego. - Zawsze przychodzisz, kiedy cię proszę...
Po chwili chłopiec zasnął. On tak samo.
Offline
Było dawno po zmierzchu. W pokoju było ciemno, gdy otworzył oczy. Chizoru nadal spał. Służba pewnie ich nie ruszała... tylko zgasiła światło.
Wziął brata na ręce i zaniósł do jego pokoju na piętrze.
- Nie zapytałeś mnie kiedy wrócę... -szepnął, zatrzymując się w drzwiach, kiedy już wychodził. - Nie chcę cię zostawiać samego... ale emuszę.
z.t
Offline
- Gdzie jest Chizoru? - zapytał wchodząc do domu i dając jednemu ze służących gitarę.
- Panicz Chizoru jest w swoim pokoju...
- Dzięki.
Przeskakując po kilka stopni naraz wbiegł na piętro.
- Chizoru... mały skrzacie, gdzie ty jesteś... - wszedł powoli do jego pokoju.
Chłopiec podniósł wzrok znad zabawek.
- Tadashi! - krzyknął i skoczył mu w ramiona.
Ledwo go złapał.
Offline
Noc spędził w domu.
Rano, po śniadaniu wraz z Chizoru siedział w salonie.
Chłopiec siedział mu na kolanach, a on uczył go grać na fortepianie.
- Nie tak... - złapał go za dłoń i nakierował. - Tu... i delikatnie.
- Pokaż mi - poprosił Chizoru. - Zagraj mi coś... już wiem.
Zeskoczył mu z kolan.
- Co? - zapytał.
- Kołysankę... mamy...
- Ale... nie znam kołysanek... - powiedział smutno i odwrócił wzrok. - które śpiewała ci twoja mama...
- Nie... - chłopczyk pociągnął go za rękaw. - Tę kołysankę, którą ty mi zawsze śpiewałeś... tę twojej mamy!
- Och... - uśmiechnął się delikatnie. - Naprawdę...
- Proszę!
- Dobrze...
Westchnął i szybko złapał melodię. Zaczął grać cichą i bardzo smutną kołysankę. Uśmiech znikał z jego twarzy z kolejnymi nutami.
- Żegnaj, żegnaj, żegnaj ... cała uparta niewinności. Nie mogę udawać, że wiem co się następnie stanie, albo jak żyć. Ale ty nie masz o mnie pojęcia, czyż nie ? Więc zawsze jest droga naokoło. Jest coś, co zatrzymuje nasze stopy na ziemi. Moment odszedł, nienawidzimy tego jak to brzmi. I to zdaje się być trochę mniej głębokie. Jakbyśmy wszyscy zmierzali tą samą drogą w dół. Tak, wszyscy idziemy tą samą drogą w dół. Ponieważ lepiej kochać, nieważne czy wygrasz, czy przegrasz, czy umrzesz. Tak, lepiej kochać, nieważne czy wygrasz, czy przegrasz, czy umrzesz. Lepiej jest kochać i będę Ciebie kochał aż do śmierci... - przy ostatniej nucie melodia się załamała. Przerwał, ponieważ ktoś wszedł do pokoju.
- Tadashi.
Głos mężczyzny...
Wstał i obrocił się gwałtownie w stronę drzwi.
- Tata... - powiedział cicho patrząc na ciemnowłosego, wysokiego mężczyznę o niebieskich oczach, w garniturze.
Miał ochotę teraz do niego pobiec i się przytulić... ale nie mógł się przy nim rozczulać.
- Tata! - krzyknął Chizoru i wskoczył ojcu na ręce.
Uśmiechnął się.
Myślałem... że go nienawidzisz...
Offline
Podszedł do ojca. Był tak wysoki jak on.
- Urosłeś... - powiedział Shireen.
- Tylko tyle chcesz mi powiedzieć? - zacisnął pięści.
Shireen odstawił Chizoru na podłogę.
- Nie przy Chizoru... Chodź...
z.t
Offline
Przebrał się. Chizoru jak zwykle musiał mu pomagać.
Było już późno, mimo to siedział w salonie i grał na fortepianie, a Chizoru czytał bajkę. A raczej uczył się czytać.
- Tadashi... - chłopiec podszedł do niego. Przetarł oczy wierzchem dłoni. - Jestem zmęczony...
- To idź spać - mruknął i przerwał grę. Odwrócił się do brata.
- Ale... Możesz mi zagrać? Wiesz... tę kołysankę... Tę której nie lubi tata- Chizoru najwyraźniej był bardzo smutny.
Nie wiedział dlaczego.
- Dobrze... ostatni raz grałem ją tak dawno... Nie wiem, czy pamiętam...
Odwrócił się z powrotem do klawiszy. Zamknął oczy i westchnął.
- No proszę... - chłopiec złapał go za rękaw białej koszuli i pociągnął.
Zaczął grać (> http://www.youtube.com/watch?v=tkIpmSf3drM ).
W połowie utworu Chizoru zasnął z głowa na jego kolanach, siedząc na pufie przy fortepianie. Jednak on nie przestawał grać.
Przy ostatnich nutach usłyszał, jak skrzypią drzwi wejściowe. Położył Chizoru na sofie i poszedł do hallu.
- Tadashi... - ojciec zdejmował płaszcz. Padało.
- Tak. Niezłą szopkę odstawiłem, co? Dyrektor już cię pewnie wzywał - warknął cicho.
- Nie... - Shireen zmarszczył brwi. - Później o tym porozmawiamy... cokolwiek zrobiłeś - westchnął. - A teraz...
Przez drzwi weszła dziewczyna i stanęła przed jego ojcem. Ściągnęła z głowy kaptur, odsłaniając twarz. Ściągnęła płaszcz i podała go służącemu, a jej długie, czerwone włosy wyprostowały się i zasłoniły plecy.
- Doku... - szepnął, patrząc na dziewczynę.
Offline
Zaczęła płakać na widok swojego przyjaciela.
-Tadashi.....- szepnęła tak cicho że nie wiadomo czy ktokolwiek ją usłyszał.
Podeszła bliżej.
Tadashi wyciągnął do niej ręce. Podeszła do niego tak aby się z nim przytulić na powitanie.
- Ręce trzymaj przy sobie!- krzyknął męski głos.
Do domu wszedł wysoki mężczyzna w czarnym garniturze i kapeluszu. Podał służbie kapelusz i skoczył na Tadashiego.
-TATO! Zrobisz mu krzywdę!Co ty wyprawiasz?! Już do reszty oszalałeś?- krzyknęła na ojca
Ten odskoczy jak oparzony.
Podeszła do przyjaciela i podała mu rękę i go przytuliła.
- Wybacz- powiedziała szeptem
Offline
Przytulił ją mocno, szeroko się uśmiechając.
- Doku... Co tutaj robisz? - zapytał, odsuwając się od niej.
Ojciec dziewczyny wyglądał na urażonego.
- Hiou - senpai... - stanął przed ojcem dziewczyny.
- Mogę??? - spojrzał błagalnie na córkę.
Po chwili ojciec Doku już ściskał go mocno. Prawie go przewrócił.
- Tadashi - kun! Nie widziałem cię siedem lat... takiego wspaniałego chłopca!
- Dobrze... ekhm... duszę się... Doku... pomóż...
Offline
-Tato.... Wystarczy- uśmiechnęła się do ojca
Podeszła do Tadashiego.
-Będę z tobą chodzić do Klasy Dziennej- Uśmiechnęła się najszczerzej jak mogła.
Offline
Przytulił ją raz jeszcze. Nie sięgała mu nawet do ramion.
Uśmiechał się szeroko, a jednocześnie chciało mu się płakać. Ze szczęścia... że ją widzi...
- Ale... dlaczego? Dlaczego zdecydowałaś się przyjechać do akademii?
Chizoru, pomimo tych wrzasków, nadal spał.
Offline
Popatrzyła w górę ponieważ była za niska by dorównać wzroku Tadashiemu.
- Nie miałam nic do roboty w domu, mój brat cały czas mi dokuczał a żadnych przyjaciół oprócz ciebie nie mam. Dlatego postanowiłam tu przyjechać i oczywiście poznać twoich przyjaciół.-Uśmiechnęła się tym razem najsłodziej jak umiała.
Offline
Odsunął się od niej.
- Czyli mam rozumieć... że wciąż jestem twoim przyjacielem? - zapytał.
Uśmiechał się lekko, a oczy błyszczały mu w świetle lamp jasnym złotem.
Ej, ej, ej... Wciąż jest szansa, że... wywalą cię ze szkoły.
Offline
-Zawsze byłeś i będziesz moim przyjacielem. Nawet nie wiem jakbyśmy się pokłócili i tak będę cię kochać i wielbić.- Powiedziała ściskająć mocniej przyjaciela
Offline